Tak właśnie poczułam się czytając ten artykuł i zawarte w nim przesłanie, że zdrada nie jest w sumie taka zła, a po słowach:
Znowu patrzę na męża jak na faceta, który potrafi oszaleć z miłości. To mu daje pewną przewagę nad rówieśnikami w kapciach na kanapie*.
że jest nawet fajna! Nie potrafię tego odczytać inaczej, jak tylko:
Może i Twój mężczyzna cię nie zdradza, ale za to jest nudnym gościem włóczącym się z kąta w kąt w kapciach. Mój zdradził i podziwiam go za to, jaki wciąż jeszcze potrafi być romantyczny, tajemniczy i owładnięty uczuciem**.
No dziewczyny, z ręką na sercu, czy któraś z Was potrafiłaby się tak rozczulić nad zakochanym (nie w Tobie!) partnerem? Ja wiem, że zawiść, foch i zemsta to nie są może najlepsi przyjaciele kobiety, ale czy ich towarzystwo w takiej sytuacji nie byłoby nieco bardziej naturalne?
Chciałabym uwierzyć w to, że w dzisiejszych czasach jesteśmy już tak rozsądne, asertywne i silne, że nawet w zdradzie znajdziemy pozytywne strony - ot, partner nam tu się pięknie odświeżył - ale czy rzeczywiście tak jest?
A może ja po prostu jestem zaściankowa i nie wiem, że to podejście nowoczesne i zdrowe? A może po prostu ktoś wymyślił historyjkę nie przystającą do rzeczywistości?
A może to instynkt samozachowawczy skrzywdzonej kobiety, która nie dała się zdeptać, akceptuje rzeczywistość, a nawet stara się dostrzec w tym wszystkim jakieś plusy?
Bardzo jestem ciekawa Waszego zdania na ten temat :)
*Cytat z artykułu: Kochanie, zakochałem się, www.styl.pl
**Własne me słowa zmyślone
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz