Potrafi się postarać, żeby zdobyć... wymarzony fakultet.
Na początku pracuje z zapałem, systematycznie uczęszcza na zajęcia, nie spóźnia się i pamięta o wszystkich ważnych terminach.
Ba, robi wiele rzeczy ponadprogramowych! Potrafi zaskoczyć. Ma pasję i chęci.
I uczelnia jest z niego TAKA zadowolona!
Z czasem trochę sobie odpuszcza, ale w krytycznych momentach potrafi się spiąć i nadrobić zaległości.
Ostatecznie zalicza, nawet gdy jego notowania spadają.
Czasem przed sprawami uczelni stawia fascynującą grę komputerową lub spotkanie z kolegami, ale poczciwa akademia czeka z otwartymi drzwiami (ramionami?) na jego powroty.
Gdy student się zmęczy, bierze dziekankę. Odpuszcza sobie uczelnię na jakiś czas i wraca, gdy jednak stwierdzi, że jej potrzebuje.
Akademia nie zawsze jest łaskawa i potrafi go olać, znaczy oblać, wtedy student ubiega się o repetę - powtórzenie roku i czasem rzeczywiście dostaje taką szansę.
Może też mieć warunek - jeśli znowu zwiedzie, wylatuje ostatecznie. Ale jak to na studiach bywa, warunki można mnożyć i rozciągać w nieskończoność.
Być może akademii jest wtedy trochę przykro, ale taka jej natura, że zaraz przyjmuje w swoich progach nowych studentów i nie może poświęcać zbyt wiele czasu i miejsca w archiwach na tych mniej zdolnych czy po prostu tych, którzy minęli się z powołaniem!